'Portret młodej wenecjanki' Jerzego Pilcha - recenzja

Tytuł: Portret młodej wenecjanki

Autor: Jerzy Pilch

Wydawnictwo: Literackie

Rok wydania: 2017

Liczba stron: 180

Ocena: 1.5/5

Opinia:

Podobno „prawdziwego mężczyznę poznaje się po tym jak kończy, a nie jak zaczyna". Lubię śledzić rozwój pisarzy zgodnie z chronologią, ale w przypadku Pilcha zrobiłam odwrotnie.  Moją czytelniczą przygodę z prozą tego utytułowanego polskiego pisarza zaczęłam, nieco przypadkiem, od jednej z jego ostatnich powieści pt. „Portret młodej wenecjanki", wydanej w 2017 r. (pisarz zmarł w 2020 r.). Gdyby nie to, że z biblioteki wypożyczyłam również inne dzieła Pilcha, na „wenecjance" moja przygoda z jego pisarstwem by się skończyła, gdyż „Portret młodej wenecjanki" to nie jest dobra powieść.

To napisana ciekawym językiem i pełna erudycyjnych wstawek opowieść o związku starszego mężczyzny z młodą dziewczyną. Więcej w tej książce jednak osobistych dygresji narratora niż konkretnej fabuły. Opowieść nie jest linearna. Autor porusza w tej książce przede wszystkim tematykę kobiet i związków z młodszymi przedstawicielkami płci żeńskiej oraz samobójstwa. Chociaż czyni to zgrabnym językiem, to całość nie porywa. Jest przytłaczająca i nudzi, a  to podobno nie pierwsza powieść pisarza o tej tematyce. Niektóre fragmenty i rozważania podstarzałego sybaryty są poza tym po prostu niesmaczne i źle mi to się jako kobiecie czytało.

Literatura pełna jest przykładów opisów związków starszych mężczyzn z o wiele młodszymi partnerkami. Niestety, „Portret młodej wenecjanki" to najgorsza z takich powieści, jaką czytałam. Jeśli macie ochotę na lekturę utworów o podobnych treściach, polecam m.in. „Zanim zapomnę" André  Brinka, Serotoninę" Houellebecqa albo chociażby legendarną już „Lolitę" Nabokova. Zaś tę konkretną pozycję Pilcha można sobie spokojnie darować. 





Prześlij komentarz

0 Komentarze