Pucio uczy się mówić. Zabawy dźwiękonaśladowcze dla najmłodszych. - recenzja

„Pucio uczy się mówić. Zabawy dźwiękonaśladowcze dla najmłodszych."


Autor: Marta Galewska-Kustra
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Wiek testowanego dziecka: 10-12 miesięcy
Ocena: 4.5/5

Opinia:
  

Seria książek o Puciu wprowadza nas w świat chłopca o imieniu Pucio i jego rodziny. Autorka książki, logopeda Marta Galewska-Kustra, napisała książkę tak, aby stymulowała ona rozwój mowy u najmłodszych. Książka na każdej stronie zawiera więc kilka różnych onomatopeicznych dźwięków, które sprawiają, że jej czytanie jest prawdziwą frajdą. Na początku książki znajdują się wkazówki dla rodziców, w których autorka wyjaśnia, jak czytać książkę z dziećmi i na co należy zwracać uwagę. Podkreśla to pedagogiczny charakter książki i jej profesjonalne przygotowanie przez autorkę.

Zaraz po zakupie Pucia, o którym wiele słyszałam, byłam rozczarowana. Moje dziecko kompletnie ignorowało książkę, mnie drażniły mdłe kolory i nawał detali na obrazkach. Mi, dorosłej osobie, ciężko było się skupić na książce, a co dopiero myśleć miała moja mała córeczka? Pamiętajmy, że jest to pozycja dla dzieci uczących się mówić, a więc wyrastających z fazy książeczek kontrastowych. Do dziś dnia nie jestem wielką fanką mdłych kolorów i wielu detali w Puciu, ale pod względem językowym książka ta zdziałała cuda. 

Przed epoką Pucia córka była w stanie skupić się na jednej książce tylko na krótki czas. Onomatopeiczne dźwięki mają jednak w sobie coś, co przykuwa ją do książki. Córka często ciągnie mnie za rękę i wskazuje Pucia, chcąc, bym go jej poczytała. Lepszej rekomendacji chyba nie ma.

Dziesięciomiesięczne dziecko z cierpliwością słucha, jak czytam kolejne kartki książki i nierzadko docieramy do ostatniej strony. Mam swoje mniej lub bardziej ulubione strony i niektóre dźwięki zaproponowane przez autorkę mnie nie przekonują (jak "Nu nu" na określenie "nie nie", nie mam pojęcia, skąd autorka to wzięła), ale ogólnie zakup okazał się sukcesem, chociaż musiałyśmy Puciowi dać trochę czasu. Dziecko słucha z zainteresowaniem, chociaż jeszcze nie powtarza, a ja dzięki Puciowi nauczyłam się, jak czytać inne książki, żeby córka okazywała zainteresowanie. Odgłosy z książki wprowadziliśmy do codziennego życia i widzę, że córka bardzo żywiołowo na nie reaguje.


Plus za twarde strony. Córka czasami na nich siada i je wygina, ale wydruk książki jest bardzo dobrej jakości. 


Pod względem językowym Pucio jest znakomity. Uważam, że każda mama wielojęzycznego dziecka powinna się z nim zapoznać. To dobry pierwszy zakup, jeśli jeszcze nie mieliście szansy zapoznać się z książkami z tej serii. Książka, mimo pokaźnych rozmiarów, zachęca dziecko do czytania dalszych przygód Pucia. Próbowałam zacząć od mniejszych książeczek o Puciu, ale córka na początku je kompletnie ignorowała (być może to kwestia wspomnianych już mdłych kolorów i nadmiaru detali, przez co trudno skupić wzrok). Po paru dniach z "Pucio uczy się czytać" wykazała zainteresowanie innymi książeczkami z serii.

Jak wyglądała Wasza przygoda z Puciem? Czy była to miłość od pierwszego wejrzenia? Ciekawi mnie też, w jakim wieku dzieci wyrastają z tej książki. Jeśli macie jakieś przemyślenia, dzielcie się nimi w komentarzach.

 




Zalety Wady
Onomatopeiczne dźwięki przykuwają dziecko do książki Blada kolorystyka
Uczy rodziców, jak czytać inne książki z dziećmi Za dużo detali na obrazkach, trudno skupić wzrok
Inspiruje O niektórych dźwiękach nigdy nie słyszałam, np. "nu nu" mi się nie podoba
Wytrzymałe twarde strony Na końcowej stronie ze wszystkimi dźwiękami z książki brakuje niektórych, np. żaby

Prześlij komentarz

0 Komentarze