'Ślepnąc od świateł' Jakuba Żulczyka - recenzja

Tytuł: Ślepnąc od świateł

Autor: Jakub Żulczyk

Wydawnictwo: Świat Książki

Liczba stron: 520

Ocena: 4.5/5

Niemal wstyd się do tego przyznać, ale do niedawna nie wiedziałam o istnieniu Jakuba Żulczyka. Mieszkając od kilkunastu lat za granicą, po prostu przestałam śledzić młodą polską prozę. Na Jakuba Żulczyka natknęłam się, czytając jedno z polskich czasopism, już nie pamiętam jakie. Wtedy zapisałam sobie w telefonie jego nazwisko, obiecując sobie, że przy następnej okazji postaram się przeczytać jakąś jego książkę. Okazało się, że biblioteka w Lund ma tylko jedną pozycję tego autora, ale za to być może najbardziej sławną: Ślepnąc od świateł". Planowałam zabrać ją na wakacyjny wyjazd, ale książka jest dość pokaźnych rozmiarów, więc musiała poczekać, aż wrócę do domu.

Książkę czyta się bardzo dobrze. Jest napisana krótkimi zdaniami. Styl autora nazwałabym szorstkim, męskim. Taka jest też treść książki. Opowiada ona bowiem historię warszawskiego dilera kokainy. Jest to nieco nietypowy bohater literacki, ale jego oczami możemy śledzić nocną Warszawę i uzależnionych od narkotyków przedstawicieli tzw. warszafki". W ciągu dnia osoby te są często przykładnymi biznesmenami, dziennikarzami, paniami z telewizji. Jedynie ich diler, pracujący głównie w nocy, zna ich ciemną stronę. Główny bohater książki jest bardzo dobrym obserwatorem i swoim ciętym językiem opisuje otaczający go świat. A jest to świat pełen zepsucia, pozbawiony nadziei na jutro, oparty na żądzy pieniądza. 

Wiele obserwacji głównego bohatera jest z pewnością trafnych. Jego wizja świata jest jednak wizją dosyć jednostronną i ponurą. Raczej nie chcielibyśmy, żeby cała Warszawa była taka, jak w książce Ślepnąc od świateł.". Gdyby tak było, stolica byłaby naprawdę godnym pożałowania miejscem, gdzie za pieniądze da się kupić wszystko, a dilerzy narkotyków trzymają w garści swoich klientów. Książka powoli ewoluuje od znakomitych opisów Warszawy i jej mieszkańców do coraz liczniejszych opisów gangsterskiego światka. Wszystko to napisane jest z perspektywy pierwszoosobowego narratora - świat widzimy oczami sprzedawcy kokainy. 

Jestem pod wielkim wrażeniem stylu autora i jego daru obserwacji. Wielokrotnie podczas lektury zastanawiałam się, jak udało mu się oddać warszawski półświatek w tak wiarygodny sposób - w końcu jest wielce nieprawdopodobnym, żeby sławny pisarz był dilerem narkotyków. Czyżby Jakub Żulczyk wszystko to sobie wymyślił, a może zaprzyjaźnił się z jakimś dilerem? Googlując trochę jego nazwisko, natknęłam się na wywiad, w którym przyznał, że jest osobą uzależnioną od alkoholu i narkotyków i że ma za sobą bardzo ciemny okres w swoim życiu. Przeżycia te zapewne posłużyły mu jako materiał źródłowy do Ślepnąć od świateł". Na kanwie książki zrealizowano również serial, ale nie miałam go jeszcze okazji oglądać. 

Książkę śmiało mogę polecić każdemu, kto nie jest zbyt wrażliwy na samą jej tematykę i związane z tym słownictwo. Jeżeli przeszkadzają wam dosadne opisy i przekleństwa, to raczej nie jest to lektura dla was. Jeśli potraficie przejść nad nimi do porządku dziennego, zostaniecie wynagrodzeni znakomitą lekturą. Taką, po której odłożeniu nadal będziecie o niej rozmyślać. 

W razie gdybyście chcieli mieć przedsmak stylu autora przed kupnem albo wypożyczeniem tej książki, jej fragment możecie przeczytać na poniższej stronie:


http://booklips.pl/czytelnia/fragmenty-ksiazek/przeczytaj-przedpremierowy-fragment-nowej-powiesci-jakuba-zulczyka-slepnac-od-swiatel/

Prześlij komentarz

0 Komentarze