Wielojęzyczność jednolatka - czyli o rozwoju mowy drugiego dziecka

W ubiegłym roku nasza rodzina się powiększyła, więc do podsumowań wielojęzyczności starszej siostry dołączą podsumowania wielojęzyczności naszego syna. O wielojęzyczności naszej jednoletniej córki i naszej strategii językowej pisałam kilka lat temu: https://polskamamazagranica.blogspot.com/2020/09/wielojezycznosc-jednolatki-podsumowanie.html

W przeciwieństwie do swojej starszej siostry, nasz syn wychowywał się w mniejszej izolacji, gdyż okres pandemii już minął. Wiązało się to z naszą wzmożoną aktywnością towarzyską, jak i wieloma podróżami. Oprócz języka polskiego od mamy i języka włoskiego od taty, nasz synek słyszał więc w swoim pierwszym roku życia sporo angielskiego, szwedzkiego i trochę niemieckiego. Dalej stosujemy metodę OPOL (one parent one language) w domu. Nieco liczyłam na pomoc córki w nauczaniu języków u syna, ale jej obecność raczej przeszkodziła mu niż pomogła w nabywaniu naszych języków (czytałam, że jest to raczej normą i kolejne dzieci mają utrudnione zadanie w nauce języków rodziców). Córka używa różnych języków w zależności od tego, z kim ostatnio rozmawiała, czasami rozmawiała z bratem po szwedzku w domu (staramy się unikać używania innych języków niż polski i włoski w domu), a czasami w wymyślonym języku, gęgęskim. Jeśli chodzi o zabawy językowe i wygłupy, obecność starszej siostry jak najbardziej pomaga. Syn obserwuje też, jak córka wykonuje nasze polecenia, więc zapewne pośrednio przyswaja niektóre słowa. Jednak na sensowną rozmowę pomiędzy dziećmi musimy jeszcze poczekać. 

Strategia językowa

Moja strategia językowa nie zmieniła się zasadniczo w porównaniu z tym, jak wychowywałam córkę. Jednak z synem zrezygnowałam z niektórych rzeczy. Moja córka doskonale radzi sobie w wielojęzycznym środowisku, więc przestałam być taka restrykcyjna, jeżeli chodzi o np. słuchanie niepolskiego radia czy piosenek w domu. Przez to mój syn ma prawdopodobnie nieco większe zamieszanie w głowie, ale rozwija się bardzo podobnie do córki, jeśli chodzi o wypowiedziane pierwsze słowa. 

W naszym domu nadal najczęściej można usłyszeć polskie piosenki lub muzykę klasyczną. Syn bardzo lubi piosenki z płyty Śpiewanki pokazywanki". Nie ma kontaktów z ekranami poza codziennymi rozmowami z polskimi i włoskimi dziadkami. Staram się z synem regularnie czytać, jednak nie potrafi się on tak długo skupić jak jego siostra w podobnym wieku. Podczas gdy z 11-miesięczną córką czytałam 40-stronicowego Pucia, z synem jest to niemożliwe, bo jest zbyt niecierpliwy i ruchliwy. Pociągają go bardziej ruchome książeczki albo pozycje z okienkami. Dlatego też Pucio poszedł u nas w domu nieco w odstawkę. Z synem więcej się bawimy. Ze względu na dwoje dzieci i większe zmęczenie po mojej stronie, mam wrażenie, że czytałam z synem nieco mniej niż kiedy jego siostra była w jego wieku. Poza tym często przysłuchuje się on, jak czytam starszej siostrze. Osłuchuje się więc z bardziej skomplikowanym słownictwem, ale słyszy mniej prostych słów, które byłyby dla niego bardziej odpowiednie na tym etapie nauki języka. Synek bardo lubi rymowanki, więc każdego dnia czytałam mu wierszyki z książki Elżbiety i Witolda Szwajkowskich pt. Ptaszek śpiewa fiu-fiu-fiu".



 Po szóstym miesiącu życia zaczęłam również z synem czytać pierwszy, żółty zeszyt z serii MóWiMy" (o zeszytach pisałam tu).  Zeszyty wspomagają wymowę pierwszych sylab i onomatopei, ale muszę przyznać, że syn był bardzo odporny na powtarzanie i do ukończenia pierwszego roku życia nie powtarzał  żadnego dźwięku z zeszytów. Jednak z entuzjazmem reagował, kiedy wyciągałam żółty zeszyt.


Oprócz muzyki, czytania i zabaw w nauce języka bardzo pomocna jest ekspozycja na języki w ich naturalnym środowisku. W pierwszym roku życia syn spędził miesiąc we Włoszech i tydzień w Polsce. W międzyczasie przylatywały do nas włoska i polska rodzina na kilka dni/tygodni, dzięki czemu syn miał większą ekspozycję na języki rodziców. 

Rezultaty

Podobnie jak córka, syn zaczął mówić am, am" bardzo szybko. Poza tym, nieco niespodziewanie, przed ukończeniem pierwszego roku życia mówił kaczka" (brzmi to bardziej jak kaka"). Na wiele rzeczy mówi ta ta", więc cieżko jest stwierdzić, czy mówi tata" na tatę świadomie (wg męża woła do niego po włosku „papa'"). Przez bardzo długi czas syn nie wymawiał dźwięku ma", więc słowo mama" pojawiło się u niego dopiero w 14 miesiącu życia i często miesza się z am am". Poza tym syn mówi lala" na lalkę, patataj" na konika, pa pa" na pożegnanie i coś w stylu brum" na samochód. Z języka włoskiego przejął bu" i zetete", czyli odpowiednik naszego polskiego a kuku" oraz „toc-toc" jako odgłos pukania. Czasami, prosząc o coś, mówi da", ale najczęściej wskazuje palcem i mruczy, jak coś chce.

Synek głównie gaworzy i wskazuje palcem, aby się komunikować, ale rozumie wiele słów i komunikatów. Potrafi machać, klaskać, przybijać piątkę, dawać buzi, itp. Interesuje się twarzami otaczających go osób bardziej niż obiektami i książkami. Ma szeroką mimikę twarzy i chętnie ją wykorzystuje do komunikacji.

Droga naprzód

Syn zaczyna szwedzkie przedszkole w wieku 13,5 miesiąca, w  związku z czym wiele pierwszych słów w jego repertuarze językowym z pewnością będzie szwedzkich. W domu będę się z nim starała nadal regularnie czytać, chociaż widzę już, że muszę używać nieco innych książek niż te, które czytałam z córką. Myślę, że ze względu na większą ilość języków i obecność bardziej zaawansowanej mowy w otoczeniu (przez osłuchanie z lekturami siostry), synkowi może być nieco trudniej niż siostrze przyswoić poszczególne języki. Obawiam się, że trudno mu będzie powtórzyć sukces językowy córki. Wydaje mi się jednak, że to syn rozwija się bardziej jak typowe dziecko, a córka jest nad wymiar uzdolniona językowo. Mimo, że w wieku jednego roku ich zasób słownictwa był podobny, widać pewne tendencje i różne zainteresowania lekturą, które będą owocowały w następnych latach. Pozostaje nam śledzić i wspierać ten rozwój. 


Prześlij komentarz

0 Komentarze