'Behawiorysta' Remigiusza Mroza - recenzja

Tytuł: Behawiorysta

Autor: Remigiusz Mróz

Wydawnictwo: Filia

Liczba stron: 485

Ocena: 3.5/5


Opinia:


Od kilku miesięcy staram się nadrabiać czytelnicze zaległości, jeśli chodzi o młodą polską literaturę. Czytając prasę i internetowe artykuły natknęłam się na nazwisko Mroza, które jeszcze niedawno nic mi nie mówiło. Remigiusz Mróz zadebiutował bowiem w 2013 roku, kiedy ja już od kilku lat nie mieszkałam w Polsce. Całkowicie ominęła mnie więc „mrozomania", w szczególności że nie jestem zapaloną czytelniczką kryminałów. Jednak z ciekawością czytałam o tym nowym fenomenie polskiej literatury: pisarzu, który pisze co najmniej kilka książek rocznie i który porzucił dobrze zapowiadającą się karierę prawniczą dla pisania książek. Postanowiłam więc sama przekonać się, na czym polega fenomen Mroza. Padło na „Behawiorystę".

Po lekturze myślę, że rozumiem już, na czym polega fenomen Mroza. Książkę czyta się bardzo szybko, akcja jest wartka i napędzana dialogami. Jest to ciekawa, ale niewymagająca książka, którą czytelnik chce jak najszybciej przeczytać do końca, tak jak ogląda się ulubiony serial. Bohaterem tytułowym jest były prokurator Gerhard Edling, specyficzna postać z przeszłością, znawca behawioryzmu, analizujący przestępców przez pryzmat ich gestów i min. Zostaje uwikłany w sprawę przestępcy urządzającego krwawe jatki transmitowane przez internet. Przestępca, nazywający się „Kompozytorem" urządza „koncert krwi", podczas którego prosi widzów o głosowanie na osobę, którą ma zabić. Wybór często nie jest łatwy i odwołuje się do „dylematu wagonika" - eksperymentu myślowego stosowanego w etyce, podczas którego uczestnicy eksperymentu proszeni są o decyzję dotyczącą skierowania pociągu na tor, do którego przywiązane są różne osoby. Ten aspekt książki i sama idea przestępcy urządzającego internetowe głosowanie jak najbardziej przemawiają do wyobraźni. Czytając, mamy wrażenie, że kartki same się przewracają.

Dlaczego więc dałam tej pozycji jedynie 3.5 na 5 punktów? Trzeba przyznać, że Mróz jest mistrzem dialogów i to one napędzają powieść, ale jakiekolwiek opisy czy nawet przedstawienie teorii wagonika lub analiz behawioralnych Gerharda ciężko się czytają. Wydaje się, że zostały na siłę dodane pod koniec pisania powieści i nie tworzą z nią spójnej całości. Książka zaczyna się bardzo intrygująco, ale im dalej w las, tym bardziej staje się absurdalna. Abstrahuję tu od krwawości „koncertu" Kompozytora - przemoc i krew są przecież wszechobecne w codziennych wiadomościach i serialach. Po prostu, o ile sam przestępca w książce postępuje w miarę sensownie, o tyle tytułowy behawiorysta popełnia błąd za błędem i ciężko jest uwierzyć w to, że doświadczony prokurator mógłby się tak zachowywać. Ponadto często wysnuwa skomplikowane wnioski na podstawie jednego słowa, co jest bardzo, ale to bardzo nierealistyczne. Sama końcówka książki jest bardzo rozczarowująca. Wyjaśniona zostaje tajemnica zwolnienia Gerharda z prokuratury - bardzo naciągana historia. Podobnie samo zakończenie wątku Kompozytora jest tak absurdalne, że po prostu śmieszne. Myślę, że minie trochę czasu, zanim sięgnę po jakąkolwiek nową książkę Mroza. Bez wątpliwości pisze doskonałe dialogi, ale „Behawioryście" brakowało jakiejkolwiek psychologicznej głębi, jakiej ja poszukuję w książkach. Jeśli jednak lubicie filmy akcji, seriale detektywistyczne i nie lubicie czytać długich opisów, proza Mroza będzie w sam raz dla Was. 

Prześlij komentarz

0 Komentarze