'Białe zęby' Zadie Smith - recenzja

Tytuł: Białe zęby

Autor: Zadie Smith

Wydawnictwo: Znak

Rok wydania: 2009

Liczba stron: 519

Ocena: 4.5/5

Opinia:

„Białe zęby" to literacki debiut Zadie Smith z 2000 roku. Pisarka, będąca córką mieszanego małżeństwa - Jamajki i Anglika, porusza w tej powieści problem tożsamości kulturowej imigrantów. Skupia się na imigrantach żyjących w Londynie, ale tak naprawdę akcja powieści mogłaby się odgrywać niemal wszędzie - samej Anglii jest w „Białych zębach" raczej mało. Autorka skupia się przede wszystkim na opisywaniu życia i rozterek swoich głównych bohaterów.

Książka jest podzielona na cztery części, w których poznajemy kolejnych głównych bohaterów i ich rodziny. Najpierw śledzimy losy mężczyzny o imieniu Archie, który w pierwszym rozdziale próbuje nieudolnie popełnić samobójstwo. Ma za sobą udział w wojnie i nieudane małżeństwo. Los przynosi mu kolejny związek z o wiele młodszą Jamajką, z którą doczeka się córki o imieniu Irie. W drugiej części książki skupiamy się na przyjacielu Archiego z czasów wojny, Samadzie, który jest Bengalczykiem mieszkającym w Londynie. On również ma o wiele młodszą żonę i dwóch synów-bliźniaków, z których jeden, Magid, jest wyjątkowo uzdolniony. Samad nie jest przekonany co do wielokulturowego angielskiego wychowania i w pewnym momencie postanawia wysłać jednego z synów (tylko na to go stać) do Bangladeszu, aby wychował się w tradycyjnym społeczeństwie. W trzeciej i czwartej części książki uwaga autorki skupia się na przedstawicielach młodego pokolenia: Irie i Magidzie. Ostatnie części powieści najbardziej mi się podobały. Być może ze względu na wiek bohaterów bardziej potrafiłam się utożsamić z dziećmi imigrantów niż ich rodzicami.

„Białe zęby" to opowieść o bolączkach imigrantów i wewnętrznych bitwach, jakie muszą staczać ze sobą zarówno rodzicie wychowanych w wielokulturowym społeczeństwie dzieci, jak i ich pociechy. Dużą rolę w tożsamości kulturowej bohaterów odgrywa religia i to na tym polu jest najwięcej spięć w opisywanych przez Smith rodzinach. Imigranckie rodziny i ich problemy skontrastowane są z pozornie idealną rodziną Chalfenów, która w pewnym momencie pojawia się na łamach książki jako wybawicielka zagubionych imigrantów. Joyce i Marcus Chalfen, otwarci na nowe idee naukowcy, jawią się jako przedstawiciele liberalizmu i postępu, w przeciwieństwie do imigranckich rodzin, z jakich wywodzą się młodzi bohaterowie książki. Ten kontrast pomiędzy dwoma światami, tak bliskimi geograficznie, a tak odległymi mentalnie, jest doskonale sportretowany w książkowym debiucie Smith.

Kiedy zaczęłam czytać „Białe zęby", byłam rozczarowana. Rozterki podstarzałego Archiego i jego wojenne wspomnienia w ogóle do mnie nie przemawiały. Podobnie rzecz się miała w problemami Samada, które były bardzo głęboko osadzone w jego muzułmańskiej wierze. Jednak wraz z rozwojem akcji, coraz bardziej wciągała mnie historia powiązanych ze sobą rodzin. Mimo to, chociaż sama jestem emigrantką, nie mogłam utożsamić się z żadną z postaci. W czwartej części książki akcja zbliża się do punktu kulminacyjnego, co bardzo zwiększa dynamikę powieści. Samo zakończenie „Białych zębów" nieco mnie rozczarowało, myślę, że można je było napisać lepiej. Jednak całość powieści oceniam zdecydowanie na plus. Tym bardziej, że był to literacki debiut Zadie Smith. Mimo pewnych dłużyzn, książka porusza na tyle uniwersalne tematy, że każdy, kto lubi powieści obyczajowe, znajdzie w niej coś dla siebie. W szczególności, jeśli interesują Was treści związane z imigrantami i wychowaniem wielokulturowym.



Prześlij komentarz

0 Komentarze