„Pierwsza osoba liczby pojedynczej" Harukiego Murakamiego - recezja

Tytuł: Pierwsza osoba liczby pojedynczej

Autor: Haruki Murakami

Wydawnictwo: Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA

Rok wydania: 2020

Liczba stron: 221

Ocena: 2.5/5

Opinia:

Do dzisiaj pamiętam, jakie wrażenie wywarł na mnie kilkanaście lat temu fragment kultowej powieści Murakamiego pt. „Norwegian Wood", wydrukowany w polskiej prasie. Od przeczytania tego dzieła stałam się fanką japońskiego pisarza i przeczytałam niemal wszystko, co wyszło spod jego pióra. Żadna powieść i zbiór opowiadań nie wywarła jednak na mnie takiego wrażenia jak „Norwegian Wood". Mimo kolejnych rozczarowań daję nowym utworom Murakamiego szansę. Jego styl pisania sprawia, że czyta się go szybko, a jest to cecha nie do przecenienia, jeśli jest się pracującą mamą młodego dziecka. Kiedy więc przeczytałam, że na rynku polskim ukazał się nowy zbiór opowiadań Murakamiego, bez wahania po niego sięgnęłam.

„Pierwsza osoba liczby pojedynczej" to zbiór ośmiu opowiadań napisanych, nomen omen, w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Przez te krótkie teksty przewija się wszystko to, co jest typowe dla dotychczasowej prozy autora: jego miłość do jazzu i muzyki klasycznej, wspomnienia z młodości, baseball, tematyka samobójstwa, wspomnienia ciekawych spotkań, w tym z gadającymi zwierzętami. Opowiadania nie są zbyt obszerne i można je sobie powoli dawkować jako wieczorną lekturę. Brzmi zachęcająco? A jednak... Zbiorowi brakuje polotu. Mam wrażenie, że mistrzowi wyczerpują się pomysły. Z ośmiu opowiadań tak naprawdę podobały mi się może dwa czy trzy. Do najlepszych opowiadań ze zbioru należą według mnie „Karnawał" i „Wyznanie Małpy z Shinagawy", zaś do najgorszych „Wiersze zebrane o drużynie Yakult Swallows", w którym Murakami/narrator dzieli się z nami wierszami napisanymi na cześć jego ulubionej baseballowej drużyny. Napiszę tylko jedno: nie bez powodu autor jest znanym prozaikiem, a nie poetą. 

Podsumowując, jeśli jeszcze nie znacie prozy Murakamiego, to spokojnie możecie odpuścić sobie ostatni zbiór opowiadań mistrza, bo bardziej Was zniechęci do lektury niż zachęci. Myślę, że „Pierwsza osoba liczby pojedynczej" to zbiór dla najbardziej wiernych wielbicieli prozy Japończyka, a i oni mogą być niestety rozczarowani po lekturze.


Prześlij komentarz

0 Komentarze