Polski Klub dla Dzieci w Sztokholmie - opinia



Po naszej przeprowadzce do Sztokholmu z niecierpliwością czekałam na moment, kiedy moja córka będzie na tyle duża, że będzie mogła chodzić do polskich placówek weekendowych. Znalazłam dwie główne oferty: Polski Klub dla Dzieci w Sztokholmie i Polska Språket. Zaznaczam, że ostatecznie zdecydowałam się na Polski Klub dla Dzieci, ale rozważałam również szkołę Polska Språket. 

Polska Språket oferuje zajęcia dla dzieci od lat 4, które odbywają się co tydzień. Kiedy skontaktowałam się z nimi w sprawie grupy dla trzylatków,  o której informacja wciąż widnieje na ich stronie internetowej, dostałam odpowiedź, że być może grupa taka będzie się spotykała w piątki o 17 - godzina bardzo późna jak na trzyletnie dziecko. W mailu zwrotnym zawarty był błąd w polszczyźnie. Poza tym od Polska Språket odstraszyły mnie zdefiniowane godziny spotkań, w tym grupa dla 4-latków, która zaczynała zajęcia o godzinie 8.30 w sobotę. Mam wrażenie, że placówka ta ma o wiele sztywniejsze reguły uczestnictwa niż Polski Klub dla Dzieci, ale są to tylko moje pobieżne wrażenia.

Zdecydowałam się więc na Polski Klub dla Dzieci i był to strzał w dziesiątkę. Polski Klub dla Dzieci, znajdujący się w pobliżu stacji Stockholm Södra na Södermalmie, oferuje rodzicom dużą elastyczność. Dzieci, począwszy już od 2 lat, mogą chodzić na zajęcia w każdą sobotę miesiąca, albo tylko w dwie (wybrane przez rodzica). Zajęcia trwają od 9 do 15, ale to my wybieramy godziny, w których nasze dziecko będzie chodziło do Klubiku oraz ich liczbę (4, 5 albo 6 godzin). W zależności od wybranej opcji płacimy odpowiednią kwotę. Nasza rodzina dużo podróżuje i córka ma wiele zajęć dodatkowych, dlatego dla nas bardzo atrakcyjna była opcja zajęć w dwie soboty miesiąca. Ponadto, jeśli wiemy, że dziecko w danym miesiącu nie będzie chodziło do Klubiku, można poprosić o zawieszenie płatności na ten okres. Organizatorki zajęć wychodzą bardzo naprzeciw rodzinom swoich podopiecznych. 

Zajęcia prowadzone przez wykształcone pedagożki i nauczycielki zawierają zabawy ruchowe i językowe, zajęcia plastyczne, matematyczne, muzyczne, eksperymenty, zabawę na dworze (przy Klubiku jest plac zabaw). Zdarzają się soboty bez konkretnego tematu, ale w większość sobót zajęcia organizowane są pod jakimś kątem, np. dzieci świętują międzynarodowy dzień pszczoły, pizzy, dzień mamy itp. Wtedy cały dzień i wszystkie zajęcia kręcą się wokół danego tematu. Pozwala to dzieciom na poznanie specjalistycznego słownictwa z różnych dziedzin. Kiedy zbliża się jakieś święto, omawiane są związane z nim tradycje i dzieci przygotowują odpowiednie ozdoby, np. łańcuchy na choinki czy też mydełka-serduszka na Walentynki. 

Nauczycielki starają się również, aby dzieci były świadome typowo polskich świąt i tradycji, jak np. tych związanych z konstytucją, Andrzejkami, paleniem Marzanny. Przez to ja jako rodzic nie muszę myśleć o utrzymywaniu niektórych tradycji, które trudno jest zachować w wielokulturowym środowisku.

Moje dziecko, chodzące na co dzień do szwedzkiego przedszkola, bez problemu zaadaptowało się w polskim przedszkolu. Przez pierwszą godzinę zajęć towarzyszyłam córce, ale potem była już tam sama i zawsze chętnie wraca do Klubiku. Prawie z każdych zajęć córka przynosi jakieś pamiątki i ręcznie wykonane ozdoby, co jest miłą odmianą w porównaniu ze szwedzkim przedszkolem, gdzie często dniom brakuje organizacji i konkretnej tematyki. Myślę, że takie sobotnie zajęcia to miła przeciwwaga do szwedzkiej edukacji. Córka chętnie w domu powtarza wykonane w przedszkolu eksperymenty, widać, że Kącik Badacza, ostatnie zajęcia w Klubie, bardzo pobudzają jej ciekawość. 






Jeśli chodzi o wpływ przedszkola na język polski mojej córki, to pozytywny wpływ ma przede wszystkim kontakt z nauczycielkami i nową tematyką zajęć. Jednak moja córka mówi płynnie po polsku i wiele dzieci uczęszczających do Klubu, czasami mimo starszego wieku, porozumiewa się o wiele gorzej od niej w języku polskim. Niestety, to w Klubiku córka dostrzegła, że do rodziców można się zwracać po szwedzku, wcześniej nie miała takich tendencji. Nie jest to oczywiście zarzut w stosunku do organizatorek zajęć, takie obserwacje są nieuniknione w przypadku placówek prowadzonych za granicami Polski. Czasami obserwuję również, że niektóre dzieci są albo niegotowe do chodzenia do Klubiku (ze względu na wiek albo fakt, że w ogóle nie uczęszczały jeszcze do żadnej placówki przedszkolnej, w tym szwedzkiej), albo nieszczęśliwe z tego powodu i kończy się to płaczem. Większość dzieci jednak chętnie chodzi na zajęcia.

Warto wiedzieć, że w Klubie to rodzice dbają o obiad dla dziecka, natomiast nauczycielki zazwyczaj przygotowują jakąś przekąskę. Często jest to jakieś ciasto/ciasto, więc nie jest to za bardzo w zgodzie ze szwedzkimi zwyczajami, natomiast nam to nieszczególnie przeszkadza. Nauczycielki dzielą się zdjęciami z zajęć na różnych platformach internetowych, ja podglądam zawsze na instagramie, co robi córka. To również miła odmiana w porównaniu z naszym szwedzkim przedszkolem, gdzie z powodu GDPR ograniczono dzielenie się informacjami i zdjęciami. 

Ogólnie rzecz ujmując, jestem bardzo zadowolona z Klubiku. Uważam, że nauczycielki naprawdę się starają, aby zajęcia były atrakcyjne dla dzieci. Poza tym odpowiada mi elastyczność zajęć w Klubie i fakt, że nie muszę moich wszystkich weekendów podporządkowywać tym zajęciom. Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości, zachęcam Was do sprawdzenia zajęć w Klubie. Możliwe jest odbycia odpłatnego dnia próbnego.


Prześlij komentarz

0 Komentarze