'Kompleks Portnoya' Philipa Rotha - recenzja

Tytuł: Kompleks Portnoya

Autor: Philip Roth

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Rok wydania: 2022

Liczba stron: 316

Ocena: 2.5/5

Opinia:

Kiedy w 2018 roku literacki świat obiegła informacja o śmierci wybitnego amerykańskiego pisarza żydowskiego pochodzenia, Philipa Rotha, z zawstydzeniem musiałam przyznać, że nie znam dotąd jego twórczości. Postanowiłam nadrobić te luki w wykształceniu i zaopatrzyłam się w jego dwie powieści. Kompleks Portnoya" to wydana w 1969 roku książka, która stała się bestsellerem i przyniosła jej autorowi sławę. 

Książka jest zapiskiem wspomnień Alexa Portnoya, które znajdują swoje ujście podczas rozmowy z psychoanalitykiem. Alex to uzależniony od seksu Żyd, odnoszący zawodowe sukcesy, ale walczący z poczuciem niespełnienia związanego z niezaspokajaniem oczekiwań jego tradycyjnych rodziców. Powieść Rotha była swojego czasu owiana skandalem, przez liczne opisy masturbacji pojawiające się na jej łamach. Nie należę do pruderyjnych, ale byłam bardzo ciekawa języka jednego z najwybitniejszych amerykańskich pisarzy; dlatego z niecierpliwością czekałam na lekturę tej owianej sławą pozycji.

Niestety, rozczarowałam się. Nie wiem, czy to dlatego, że przeczytałam ją w złym momencie mojego życia, w którym nie potrafiłam się skupić na lekturze, ale faktem jest, że czytanie Kompleksu Portnoya" zajęło mi około dwa miesiące. Książka nie zainteresowała mnie na tyle, żebym usiadła z nią w fotelu i czytała od deski do deski tak jak niektóre inne pozycje. Kilkukrotnie usnęłam przy jej lekturze. Niektóre sceny z książki były rzeczywiście szokujące i dosyć obrzydliwe, przypominając mi dosadną prozę Bukowskiego. Oprócz seksu wiele stron książki zostało poświęconych relacjom Alexa i jego rodziców oraz przemyśleniom na temat bycia Żydem i stosunków pomiędzy Żydami a gojami (nie-Żydami). 

Najciekawszym fragmentem powieści są według mnie refleksje dotyczące właśnie żydowskości i tego, co czuje nowoczesny Żyd, który został wychowany w tradycyjny sposób. Bycie Żydem to dla narratora ogromne brzemię, od którego nie potrafi się uwolnić. Na str. 91 czytamy: Żyd Żyd Żyd Żyd Żyd Żyd! Już mi uszy puchną od tej całej sagi cierpiących Żydów! Bądźcie tak łaskawi, moi kochani, i wsadźcie sobie to dziedzictwo cierpienia w swoje cierpiące dupy! Poza wszystkim innym jestem też człowiekiem!" Na str. 145 czytamy: „Dlaczego nie stać mnie nawet na najdrobniejsze odstępstwo od normy? Dlaczego najmniejsze odchylenie od szanowanych konwencji przyprawia mnie o takie piekło duszy? Przecież nienawidzę tych pierdolonych konwenansów! Przecież wyrosłem już z tych tabu! Doktorze, drogi doktorze, co pan na to: NIECH ŻYD ODZYSKA SWOJE ID! Proszę, wyzwolić libido tego grzecznego żydowskiego chłopca, błagam pana!"

Ciekawe są relacje narratora z nadopiekuńczą matką i kompleksy wynikające w bycia Żydem. Jednak cały ten monolog bohatera po pewnym czasie nuży i staje się powtarzalny. Kolejne opisywane sytuacje do niczego nie prowadzą. Zapewne tak wyglądają psychoteraupeutyczne sesje, na których pacjenci wyrzucają z siebie strumień myśli... W mojej ocenie obyczajowych elementów było w książce za mało. Skupienie na tematyce żydowskiej i seksualnej czyni Kompleks Portnoya" moim zdaniem lekturą najodpowiedniejszą dla Żydów szukających swojej tożsamości lub nastolatków, w których rodzi się pociąg do uciech cielesnych. Chociaż w 1969 roku książka Rotha mogła uchodzić za obrazoburczą i przełomową, z perspektywy dzisiejszego czytelnika taka już nie jest.


Prześlij komentarz

0 Komentarze