'Raising children bilingually: The Pre-school Years' - recenzja

Tytuł: Raising children bilingually: The Pre-school Years"

Autor: Leonore Arnberg

Wydawnictwo: Multilingual Matters Ltd

Liczba stron: 168

Ocena: 4/5

Raising children bilingually" to kolejna po Jak wychować dziecko dwujęzyczne" pozycja o wielojęzyczności, którą przeczytałam. Była to jedna z niewielu książek o dwujęzyczności dostępna w bibliotece publicznej w Lund. O ile książka Barbary Zurer Pearson (o której pisałam tutaj https://polskamamazagranica.blogspot.com/2020/09/jak-wychowac-dziecko-dwujezyczne.html ) jest skierowana do rodziców dzieci dwujęzycznych natywnie i z wyboru, pozycja Leonore Arnberg to raczej typowy tytuł skierowany do rodziców dzieci dwujęzycznych mieszkających w innym niż rodzimy kraju albo będących w mieszanych związkach. Książka została napisana w 1987 roku i należy to brać pod uwagę przy jej ocenie. Jest zdecydowanie mniej optymistyczna niż Jak wychować dziecko dwujęzyczne" ze względu na fakt, że przez ostatnich trzydzieści lat przeprowadzono szereg badań naukowych dowodzących zalet dwujęzyczności. 

Leonore Arnberg to podobnie jak Barbara Zurer Pearson specjalistka zawodowo zajmująca się wielojęzycznością. Pisząc książkę, była profesorem lingwistyki na Uniwersytecie w Sztokholmie i specjalizowała się w kwestiach dwujęzyczności dzieci. Była urodzona w Stanach Zjednoczonych w rodzinie pochodzenia szwedzkiego i w życiu dorosłym postanowiła powrócić do Szwecji, gdzie skończyła doktorat i zaczęła pracę zawodową. Muszę przyznać, że po lekturze „Jak wychować dziecko dwujęzyczne" książka Raising children bilingually" raczej mnie niczym nie zaskoczyła. Czytając ją, da się również dostrzec, że pewne informacje na temat badań naukowych dotyczących dzieci wielojęzycznych są przedawnione albo wręcz nieaktualne. 

Mimo to znalazłam w tej pozycji kilka komentarzy, które zwróciły moją uwagę i chciałabym się z Wami nimi podzielić. Większość przykładów w książce dotyczy rodzin wielojęzycznych w Szwecji.

Rodzaje dwujęzyczności

Badania naukowe, które cytuje autorka, wskazują, że dzieci emigrantów wychowujących się w kraju, którego język jest inny od tego mówionego przez rodziców zazwyczaj nie osiągają poziomu języka mniejszościowego równego poziomowi dzieci wychowujących się w kraju rodzimym. Niby jest to oczywista obserwacja, ale myślę, że jako rodzic dziecka wychowywanego za granicą, warto sobie zdać z tego sprawę, aby nie stawiać sobie i dziecku nierealistycznych wymagań co do poziomu języka polskiego. O ile nie chcemy, żeby dziecko za granicą żyło w polskiej bańce i jeśli zależy nam na jego integracji ze społeczeństwem, w którym mieszka, raczej nie ma co się oszukiwać i lepiej zaakceptować fakt, że polski naszego dziecka nie będzie na poziomie polskich równolatków mieszkających w Polsce.

Cały rozdział ósmy poświęcony jest celom językowym rodziny. Autorka zwraca uwagę, że nawet jeśli nasze dziecko nie mówi po polsku, nie oznacza to wcale, że tego języka nie przyswaja. Może trenować rozumienie, które niekoniecznie musi iść w parze z artykulacją. Warto wyróżnić kilka rodzajów dwujęzyczności:

1. Dwujęzyczność pasywna - gdy rodzice mówią do dziecka w danym języku, ale dziecko nie odpowiada.

2. Dwujęzyczność aktywna - gdy obok dwujęzyczności pasywnej, dziecko aktywnie używa języka mniejszościowego. 

3. Absolutna dwujęzyczność - gdy dziecko osiąga porównywalny poziom w dwóch językach: mniejszościowym i większościowym.

Z językowego i emocjonalnego punktu widzenia myślę, że większość rodziców na emigracji chciałaby, aby ich dziecko osiągnęło poziom całkowitej, absolutnej dwujęzyczności. Leonore Arbnerg zwraca jednak uwagę, że niesie to za sobą ryzyko przyćmienia innych istotnych aspektów rozwoju dziecka. Oczywiście, spędzając odpowiednio dużo czasu i energii na rozwój języka mniejszościowego, zwiększamy prawdopodobieństwo, że nasze dziecko będzie mówiło płynnie po polsku, ale warto pamiętać o tym, że nasza pociecha musi się również rozwijać w innych obszarach i we wszystkim trzeba znaleźć złoty środek. Autorka podkreśla, że zadaniem rodziców jest dopilnowanie sytuacji, w której dziecko ma dobrze opanowany przynajmniej jeden język. Jeśli będzie chodziło do szkoły w kraju innym niż Polska, językiem tym powinien być język większościowy kraju, w którym mieszkamy. Inaczej dziecko będzie mogło mieć problemy w systemie edukacji. 

Autorka porusza również temat dzieci z rodzin emigranckich, które zaczynają zagraniczne przedszkole albo żłobek. Wiek dziecka ma tutaj znaczenie. Jeśli nasze dziecko kompletnie nie zna języka kraju, w którym mieszka, najlepiej, żeby rozpoczęło edukację w języku większościowym przed ukończeniem 1,5 roku. Badania naukowe udowodniły, że okres pomiędzy 1-2 rokiem życia jest bardzo istotny, jeśli chodzi o późniejsze umiejętności lingwistyczne dziecka. Zagraniczne dzieci, które przeprowadziły się do Szwecji przed 18 miesiącem życia, przejawiały mniej trudności językowych niż dzieci, które do Szwecji dotarły pomiędzy 18-24 miesiącem życia. 

Dziecko wielojęzyczne i kontakty z rówieśnikami

O tym, że wizyty w kraju, w którym wszyscy wokół mówią w danym języku, wspierają rozwój tego języka u dzieci, nikogo raczej nie trzeba przekonywać. Autorka podkreśla, że wizyty w kraju rodzimym są o wiele efektywniejsze pod względem językowym, jeśli dziecko ma kontakt z rówieśnikami. Odwiedzając Polskę, warto więc zadbać o to, żeby dziecko nie tylko odwiedzało dziadków i dorosłych krewnych, ale i miało okazję wyjść na plac zabaw i spotkać inne dzieci. Znacząco przyspieszy to jego przyswajanie języka. Autorka pisze też, że językowe" wyprawy są szczególnie efektywne, gdy dziecko skończy 2-3 lata. Jest to bowiem okres, w którym dziecko zaczyna zdawać sobie sprawę, że zna dwa różne języki i taki wyjazd da większe efekty. 

Leonore Arnberg jednocześnie podkreśla, że dzieci, oprócz kontaktu z rówieśnikami, muszą mieć również kontakt z dorosłymi mówiącymi w danym języku. Od dorosłych uczą się znaczenia słów i umiejętności wypowiadania się, podczas gdy inne dzieci stymulują ich rozwój językowy głównie przez zabawę (w tym też językową, czyli np. zabawa dźwiękami). Obie formy stymulacji są potrzebne, aby dziecko przyswoiło sobie język.

Wspieranie języka mniejszościowego u dziecka

Autorka stanowczo odradza zmuszanie dziecka do mówienia w danym języku. Jeśli pojawi się problem, że nasze dziecko nie chce np. mówić w języku polskim, metoda kija raczej nam nie pomoże w przezwyciężeniu tego problemu. Wizyta w Polsce i zanurzenie w języku pomaga, ale jeśli dziecko nadal nie chce mówić po polsku, to należy popracować nad jego motywacją do mówienia w tym języku. Jest to długotrwały proces, ale za wszelką cenę należy uniknąć sytuacji, w jakiej dziecko zrazi się do języka, w którym chcielibyśmy, żeby mówiło. 

Dwa najważniejsze czynniki w rozwoju językowym dziecka to według autorki:

1. Uczestniczenie w rozmowach z zainteresowanym i wspierającym rozmówcą.

Warto wspierać rozwój mowy dziecka przez dostosowywanie trudności naszych wypowiedzi do poziomu dziecka i przez kreację miłej, ciepłej atmosfery, w której dziecko poczuje się pewnie i komfortowo. Autorka radzi, jak rozmawiać z małymi dziećmi, jak używać codziennych czynności, jak np. gotowania do nauki nowych słów. Zwraca również uwagę, że nowe słowa należy często powtarzać, aby utrwaliły się w głowie dziecka. 

2. Czytanie dziecku.

Leonore Arnberg podkreśla coś, co dzisiaj jest również bardzo promowane przez logopedów. Mianowicie, wielu początkujących rodziców przy czytaniu z dzieckiem popełnia błąd dosłownego czytania na głos. Nie jest to dobry sposób na wsparcie mowy dziecka. O wiele lepiej jest opowiadać mu, co się widzi na obrazkach, a jeszcze lepiej, dać dziecku szansę na inicjatywę, samodzielne wskazywanie w książce i zadawanie pytań. 

Case studies i test dla rodziców

Książka Raising children bilingually", podobnie jak Jak wychować dziecko dwujęzyczne", zawiera szereg studiów przypadków. Znalazł się tu akcent polski: pierwsze studium przypadku odnosi się do rodziny mieszkającej w Szwecji, w której mama jest Polką. Każda taka opowieść okraszona jest komentarzem autorki.

Na końcu książki znajduje się test dla rodziców, który może pomóc nam określić, jaki poziom dwujęzyczności jest osiągalny dla naszych dzieci. Muszę szczerze przyznać, że dla mnie wyniki testu były dosyć pesymistyczne, bo według autorki w moich warunkach ciężko jest wychować dwujęzyczne dziecko  (a co dopiero trzy- albo czterojęzyczne), zatem moim celem powinno być bierne opanowanie języka przez córkę. 

Podsumowanie

Podsumowując, Raising children bilingually" to cenna, ale i nieco przestarzała pozycja o dwujęzyczności. Niewątpliwie trzydzieści lat temu była jedną z najlepszych pozycji na ten temat. Zawiera wiele elementów, które pojawiły się w Jak wychować dwujęzyczne dziecko": porady dla rodziców, studia przypadków, refleksje na temat wyników badań naukowych, opis etapu rozwoju dziecka, strategie wprowadzania kolejnych języków w domu dziecka. Byłam zdziwiona, kiedy w nowszej książce Barbary Zurer Pearson nie znalazłam odnośnika do pozycji Leonore Arnberg, bo niektóre rozdziały w obu książkach są bardzo podobne. Mimo nieco przestarzałych informacji, nie żałuję jednak, że przeczytałam Raising children bilingually". Niektóre fragmenty skłoniły mnie do refleksji i myślę, że relatywny pesymizm (a może realizm) autorki w stosunku do osiągnięć językowych dzieci dwujęzycznych i problemów napotykanych przez rodziny wielojęzyczne jest bliższy prawdy, niż niektóre hurraoptymistyczne fragmenty w Jak wychować dziecko dwujęzyczne". Jeśli macie więc okazję, zachęcam Was do lektury Raising children bilingually."

Prześlij komentarz

0 Komentarze