'Sztokholm. Miasto, które tętni ciszą' Katarzyny Tubylewicz - recenzja

Tytuł: Sztokholm. Miasto, które tętni ciszą

Autor: Katarzyna Tubylewicz

Wydawnictwo: Wydawnictwo Wielka Litera

Liczba stron: 336

Ocena: 4.5/5

Opinia:

Przy okazji jednej z moich ostatnich recenzji o przewodniku turystycznym po Szwecji (znajdziesz ją tu), stwierdziłam, że nie lubię przewodników z wieloma informacjami tzw. praktycznymi, bo te szybko się dezaktualizują. Myślę, że dla każdego wnikliwego turysty, który chce poznać dane miejsce, a nie tylko odhaczyć punkty z listy do zwiedzania, od listy hoteli i godzin otwarcia restauracji ważniejsze są informacje o kulturze, historii etc. Dlatego też podoba mi się pomysł wydawnictwa Wielka Litera na stworzenie cyklu przewodników nieoczywistych. W ramach tego cyklu o Sztokholmie pisze Katarzyna Tubylewicz, pisarka, kulturoznawczyni, która ze stolicą Szwecji związana jest już od dwudziestu lat. 

'Sztokholm. Miasto, które tętni ciszą' to niezwykły nie-przewodnik zilustrowany zdjęciami syna autorki. Tej pozycji daleko od cukierkowości i nudnego wymieniania kolejnych atrakcji. Autorka sięga nieco głębiej: stara się zrozumieć naturę miasta, w którym mieszka, odwiedzając nieoczywiste miejsca i rozmawiając z osobami, które Sztokholm znają lepiej od niej. Katarzyna Tubylewicz pisze na przykład o przedmieściach, zazwyczaj pomijanych przez turystyczne publikacje. Przytacza cytaty i wypowiedzi budowniczych i znawców wizjonerskich dzielnic, przeprowadza również szereg rozmów na temat natury miasta. Ta część książki najbardziej mi się podobała, być może dlatego, że opisywana jest w niej gmina, w której obecnie mieszkam (region Sztokholmu jest administracyjnie podzielony na 26 gmin). Chętnie przeczytałabym więcej takich tekstów. Niestety, a może stety, książka napisana przez Katarzynę Tubylewicz jest subiektywna z natury. W związku z tym, że autorka mieszka w gminie Nacka, tę i niektóre inne gminy zna lepiej od innych. Wiele ciekawych sztokholmskich gmin w ogóle się więc w książce nie pojawia, a bez wątpienia opowieść albo rozmowa o nich byłyby czymś unikalnym. Myślę, że zaproszenie drugiego narratora do takiej pozycji pozwoliłoby uczynić przewodniki nieoczywiste, w tym ten o Sztokholmie, mniej osobistymi i, co za tym idzie, bardziej uniwersalnymi. 

Druga część książki jest już bardziej typowa: pojawiają się w niej rekomendacje  dotyczące muzeów w Sztokholmie czy też ulubionych kawiarenek autorki. Całość czyta się bardzo szybko i mimo, że mieszkałam w Sztokholmie kilka lat, lektura dostarczyła mi inspiracji do zwiedzania. Jedna rzecz, która mi przeszkadzała przy czytaniu, to brak mapki Sztokholmu z zaznaczonymi miejscami, o których pisze autorka. Mimo że jestem mieszkanką stolicy Szwecji, nie zawsze wiedziałam, gdzie znajdują się miejsca, o których pisze w swojej książce Katarzyna Tubylewicz. Przy lekturze musiałam się więc posiłkować iPadem, na którym sprawdzałam, gdzie jest dana ulica czy plac. Rozumiem, że mapka kłóciłaby się z zamysłem nie-przewodnika, ale jednak bardzo ułatwiłaby lekturę, w szczególności osobom kompletnie nieznającym Sztokholmu.

(Kliknij, aby powiększyć zdjęcia):

Jeśli chodzi o zdjęcia w książce, zrobione przez syna autorki, Daniela, w większości przypadków dobrze ilustrują to, o czym pisze autorka. Myślę jednak, że lepiej prezentowałyby się na błyszczącym albo nieco jaśniejszym papierze, ponieważ wydruk czasami odbiera im blasku i sprawia, że Sztokholm wydaje się szary i smutny.


Lektura książki Sztokholm. Miasto, które tętni ciszą" była dla mnie prawdziwą przyjemnością. Mimo, że w mieście mieszkam od kilku lat i zwiedziłam jego różne zakątki i przedmieścia, dzięki Katarzynie Tubylewicz mam kilka nowych pomysłów na wycieczki  oraz spacery. Myślę, że dla osób mieszkających w Sztokholmie albo w jakiś sposób związanych ze stolicą Szwecji ta lektura powinna być obowiązkowa. Jednocześnie jestem przekonana, że i „postronne" osoby powinny znaleźć w tej publikacji szereg  inspiracji, mądrych przemyśleń oraz wiadomości. 


Prześlij komentarz

0 Komentarze